No hej!
Zastanawialiście się kiedyś czy istnieje życie po życiu? Czy to ma jakiś sens? Czy przypadkiem umierając, tracimy całkowitą świadomość, a po drugiej stronie jest tylko... pustka? I że... nie będziemy już N I C czuć, nie będziemy mieć tej świadomości, że świat dalej idzie do porzodu a my jesteśmy zakopani parę metrów pod ziemią?
Ja ostatnio dosyć często zastanawiałam się nad tym, aż w końcu natrafiłam na ciekawą książkę i myślę, że warto się nią tu podzielić. Mianowicie chodzi o "Życie po życiu" Raymonda Moody'ego.
Otóż doktor Moody potwierdza w niej, to czego uczono nas od blisko dwóch tysięcy lat - że istnieje życie po śmierci. Przeprowadzał "wywiady" z wieloma ludźmi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, wypadki i inne tego typu rzeczy. Wszyscy jasno potwierdzają, iż umierający zachowuje świadomość otoczenia, nawet jeśli stwierdzono u niego śmierć kliniczą. Wszyscy doświadczali oderwania się od swojego ciała, czuli przy tym zadowolenie i spokój, nie chcieli wracać na ziemię. Wielu widziało swoich już zmarłych bliskich, inni widzieli światło, które do nich przemawia.
Ogólnie rzecz biorąc, trzeba się zagłębić w tą książke, nie będę za bardzo spoilerować, jeżeli jesteście zainteresowani to bardzo polecam, w sumie trochę do mnie przemówiła i jakoś inaczej patrzę na śmierć.
Ps. Ostatnio czytam sporo książek (no a cóż by innego robić w takie gorące dni) więc jak chcecie, mogę dawać od czasu do czasu recenzje :)
_______________________________________________________________________________
"Czy zastanawiałeś się
co byś zrobił gdybyś mógł
bezkarnie zabijać
gdybyś był jak bóg?"
Zastanawialiście się kiedyś czy istnieje życie po życiu? Czy to ma jakiś sens? Czy przypadkiem umierając, tracimy całkowitą świadomość, a po drugiej stronie jest tylko... pustka? I że... nie będziemy już N I C czuć, nie będziemy mieć tej świadomości, że świat dalej idzie do porzodu a my jesteśmy zakopani parę metrów pod ziemią?
Ja ostatnio dosyć często zastanawiałam się nad tym, aż w końcu natrafiłam na ciekawą książkę i myślę, że warto się nią tu podzielić. Mianowicie chodzi o "Życie po życiu" Raymonda Moody'ego.
Otóż doktor Moody potwierdza w niej, to czego uczono nas od blisko dwóch tysięcy lat - że istnieje życie po śmierci. Przeprowadzał "wywiady" z wieloma ludźmi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, wypadki i inne tego typu rzeczy. Wszyscy jasno potwierdzają, iż umierający zachowuje świadomość otoczenia, nawet jeśli stwierdzono u niego śmierć kliniczą. Wszyscy doświadczali oderwania się od swojego ciała, czuli przy tym zadowolenie i spokój, nie chcieli wracać na ziemię. Wielu widziało swoich już zmarłych bliskich, inni widzieli światło, które do nich przemawia.
Ogólnie rzecz biorąc, trzeba się zagłębić w tą książke, nie będę za bardzo spoilerować, jeżeli jesteście zainteresowani to bardzo polecam, w sumie trochę do mnie przemówiła i jakoś inaczej patrzę na śmierć.
Ps. Ostatnio czytam sporo książek (no a cóż by innego robić w takie gorące dni) więc jak chcecie, mogę dawać od czasu do czasu recenzje :)
_______________________________________________________________________________
"Czy zastanawiałeś się
co byś zrobił gdybyś mógł
bezkarnie zabijać
gdybyś był jak bóg?"